kilka upalnych dni

Są takie wiersze, do których ciągle powracam. Są takie frazy, które niezmiennie mnie wzruszają.  Są tacy poeci, do których mam ogromny sentyment. Jednym z nich jest Roman Honet.  I przez lata, gdy byłam pytana o mój ulubiony wiersz, to wskazywałam na  „kilka upalnych dni”. Nie dlatego, że jest najpiękniejszym wierszem w całej historii literatury. Nie dlatego, że jest najlepszym wierszem, jaki kiedykolwiek czytałam. Bo nie jest. Ale dlatego, że jego puenta, przypominała mi o tym, co najważniejsze. I również dlatego, że w całej brudnej, ciemnej, obarczonej obsesjami śmierci i zgnilizny, i pesymistycznej poezji Romka Honeta nie znalazłam niczego bardziej optymistycznego i dającego nadzieję: „życie jest piękne./bo jest”.

Roman Honet  z tomu „Serce” (wiersze pewnego lata)

„Kilka upalnych dni”

oddech zaciśnięty w spoconych dłoniach,                                                 kiedy wybiegałaś na ścieżkę do dursztyna. oglądałem cię                       przez sprężyste powietrze, z daleka,                                                           jak piłkę przykładającą swoje odbicie

do rozgrzanego asfaltu. pachniało trawą,
gdy unosiłaś się lekko, ostrożnie,
w delikatnych oparach cienia
jak ktoś, kto nie powróci.

tak to się rozegrało,
zapisz – tak ułożyły się sprawy,
taki był rozkład tygodni w tamtych kalendarzach.
i choć twoje źrenice wybrała woda,

choć zapadł się twój nos,
to przecież jeszcze nie znaczy,
że nie zbierałaś wtedy kaczeńców na spiskich łąkach,
z tą twoją niewyraźną pewnością, że życie jest piękne.

bo jest

 

Written by ania

No Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *